Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Rozsądek

Mój rozsądku przenajmilszy, co w uśpieniu wiecznym tkwiłeś Czas już byś przemówił głosem, którym dotąd nie mówiłeś Wyzwól rozum od niewoli, sercu zatkaj usta szlamem Ono złym jest drogowskazem, chociaż szczerze mu ufałem To przez jego podpowiedzi i przez twojej brak czujności Dziś zaszywam swoje rany, składam połamane kości Liczę zadry i nacięcia, krew zastygłą z podłóg zmywam No i noże wbite w plecy, pomalutku wydobywam To cierpienie, choć bolesne, jest nauką dla rozsądku Wiem, że więcej już nie uśniesz, tak... zaczniemy od początku Wspólnie wtrzewimy wszystko, co też serce nam podpowie Nigdy więcej ślepych oczu, nigdy sentymentów w głowie Oto siła i potęga, znieczulenie, brak słabości i jedyna słuszna droga, aby ustrzec się nicości Krocząc nią tak po horyzont, będę szukał tam wyjątku Który nie wykrwawi serca i nie zwiedzie cię rozsądku.  

Sennostrachy

Za dnia ukryte w zaułkach jaźni kłębią się pośród niechcianych myśli Prześmierdłe, brudne i zapomniane czekają cierpliwie, aż ktoś je wyśni Gdy noc nadejdzie, Ty zamkniesz oczy blaskiem księżyca już otulone Jakże spokojnie, jakże bezpiecznie... lecz oto koszmar pełznie w Twą stronę Nadchodzi cicho, niespodziewanie tak bezszelestnie jak cienia dźwięk Za chwilę poznasz potęgę strachu za chwilę poznasz najczystszy lęk Bo jego szpony rozedrą spokój zetrą kolory z Twojego snu I żadne krzyki i żadne płacze Ci nie pomogą... on już jest tu! Zawładnie ciałem, zawładnie duszą przeniknie migiem w każdy Twój nerw Wszystko co czyste oblepi błotem pozostawiając woń zgniłych ścierw Wtem nagle koniec... to przebudzenie i koszmar wreszcie traci swą moc Lecz lepiej porzuć swą próżną radość bo przecież po dniu nastaje noc