Sennostrachy

Za dnia ukryte w zaułkach jaźni
kłębią się pośród niechcianych myśli
Prześmierdłe, brudne i zapomniane
czekają cierpliwie, aż ktoś je wyśni

Gdy noc nadejdzie, Ty zamkniesz oczy
blaskiem księżyca już otulone
Jakże spokojnie, jakże bezpiecznie...
lecz oto koszmar pełznie w Twą stronę

Nadchodzi cicho, niespodziewanie
tak bezszelestnie jak cienia dźwięk
Za chwilę poznasz potęgę strachu
za chwilę poznasz najczystszy lęk

Bo jego szpony rozedrą spokój
zetrą kolory z Twojego snu
I żadne krzyki i żadne płacze
Ci nie pomogą... on już jest tu!

Zawładnie ciałem, zawładnie duszą
przeniknie migiem w każdy Twój nerw
Wszystko co czyste oblepi błotem
pozostawiając woń zgniłych ścierw

Wtem nagle koniec... to przebudzenie
i koszmar wreszcie traci swą moc
Lecz lepiej porzuć swą próżną radość
bo przecież po dniu nastaje noc

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cyniczny niszczyciel światów

Tajemnica mglistej łąki

Cyrk dziwadeł